Filar Spółdzielczości` 2013
Rozmowa z Dariuszem Petrowskim, prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej Żabianka
– Spółdzielnia „Żabianka” jest laureatem wielu nagród. Panie prezesie, warto było?
– W roku 2012 po raz pierwszy przystąpiliśmy do projektu Symbol Polskiej Spółdzielczości Mieszkaniowej organizowanego przez Gazetę Prawną –Monitor Rynkowy. Zostaliśmy laureatem. Spółdzielnia ma prawo używać logo symbolu. W roku 2013 postanowiliśmy wziąć udział w kilku programach i osiągnęliśmy sukcesy – Symbol Polskiej Spółdzielczości Mieszkaniowej 2013, Dobra Spółdzielnia 2013, Grand Prix programu Dobra Spółdzielnia 2013. Ukoronowaniem roku 2013 był udział w programie Filar Spółdzielczości organizowanym przez Forum Przedsiębiorczości – dodatku do Dziennika Gazeta Prawna. Trzeba podkreślić, że ten program ma najwyższy poziom w zakresie wymagań dla uczestników ubiegających się o laur „Filaru”. Z satysfakcją informuję, że nasza spółdzielnia otrzymała tytuł Filary Spółdzielczości za rok 2013. Wręczenie statuetek symbolizujących przyznany tytuł zostało dokonane w Katowicach 7 listopada tego roku. Więcej informacji na stronie www.forum-przedsiebiorczosci.pl/. Spółdzielnia nasza buduje swoją markę i prestiż, i dąży zdecydowanie do wytyczonego celu, który został nakreślony przez Radę Nadzorczą w 2004 roku. Ten cel to pozycja lidera wśród 4000 spółdzielni mieszkaniowych w Polsce. Cel ambitny, ale po prostu osiągalny, co udowadniamy na każdym kroku. Za bardzo nie rozumiem pytania, czy warto? Coś pan sugeruje?
– Dochodzą do mnie sygnały od niektórych mieszkańców, że Petrowski kupuje sobie te nagrody i nic one nie znaczą, są fanaberią zarządu spółdzielni.
– Teraz rozumiem skąd takie pytanie. Paradoks polega na tym, że błędne jest pojęcie, co to jest spółdzielnia, gdyż zadając takie pytanie mieszkańcom naszego osiedla, którzy najczęściej są członkami naszej spółdzielni, usłyszymy przeróżne odpowiedzi. Że to ta administracja przy ul. Gospody, te budynki z wielkiej płyty, ten zarząd z prezesami. A spółdzielnia to po prostu coś, co powstało w oparciu o złożone deklaracje przystąpienia do spółdzielni przez osoby które dobrowolnie wyraziły taka wolę. Spółdzielnię tworzą jej członkowie – bez nich nie ma spółdzielni. Brak świadomości tej prostej w sumie rzeczy tworzy wiele nieporozumień a jednocześnie jest największą bolączką.
– Dlaczego bolączką?
– Bo nasi ustawodawcy tworzą prawo dla spółdzielni, a więc członków, osób z krwi i kości żywych i nie anonimowych. A robią to tak, że można odnieść wrażenie, że prawo dotyczy materii martwej bezmyślnej i przedmiotowej. Dlaczego ustawodawca może tak robić? Bo żeruje na braku poczucia przez członków spółdzielni faktu, że spółdzielnia to oni i to prawo ma ich dotyczyć. Nie prezesa czy pracownika, tylko właśnie członka spółdzielni. W ruchu spółdzielczym funkcjonuje według różnych szacunków około 10 milionów obywateli naszego państwa i to z prawem wyborczym, ale przełożenie tego faktu na realia życia politycznego są znikome i w sumie niezauważalne. I trudno się dziwić skoro od końca lat 80-tych ubiegłego wieku jest permanentnie prowadzona medialna nagonka na spółdzielczość w celu zdyskredytowania tej formy działalności, a docelowo unicestwienie spółdzielczości za wszelka cenę. Po co? Odpowiedź jest w gruncie rzeczy prosta. Chodzi o zlikwidowanie 10 milionowej grupy obywateli, którzy mogą podjąć działania szkodliwe dla elit politycznych – 1 członek spółdzielni to przecież 1 głos w wyborach, każdych wyborach. A przy okazji jest jeszcze jeden ważny – kto wie czy nie kluczowy – aspekt tej sprawy. To majątek członków spółdzielni, majątek w gruntach, pawilonach, lokalach użytkowych itp. Zmiany prawa mają jeden cel…
– Likwidację spółdzielni i powstanie wspólnot?
– Oczywiście. Konsekwencją będzie podział majątku na powstałe wspólnoty. Ile jest dzisiaj warty majątek członków spółdzielni naszej łatwo policzyć. Krótko rzecz ujmując, to kolosalny majątek. A ile będzie warty w przypadku likwidacji spółdzielni w momencie powstania z mocy prawa wspólnot? To ureguluje podaż, a trzeba tu jasno powiedzieć że likwidacja 4000 spółdzielni i wyprzedaż ich majątku drastycznie obniży wartość majątku. Podaż w znacznej mierze przekroczy popyt. I kto kupi majątek spółdzielni, kto się na tej operacji wzbogaci, a kto straci? Mrzonki? A taki przykład. Zlikwidowano PGR-y. Pracownicy tam zatrudnieni stracili jedyną pracę, jaką mieli i z której żyli. Powstała Agencja rządowa która zajęła się wyprzedażą majątku zlikwidowanych PGR-ów. Grunty rolne w tysiącach hektarów przeszły w ręce prywatne. Czy nowi właściciele stworzyli nowe miejsca pracy dla byłych pracowników PGR-ów i uprawiają ziemię? Pewnie w odosobnionych przypadkach tak, ale po wejściu do Unii Europejskiej właścicielom bardziej się opłaca sadzić lasy na swoich gruntach i brać dopłaty z unii, niż tworzyć miejsca pracy i prowadzić gospodarstwa rolne.
– Co ma piernik do wiatraka?
– No ma bo te grunty można było wydzierżawić, a w dalszej kolejności sprzedać pracownikom PGR-ów którzy w ramach ruchu spółdzielczego, jako spółdzielnie prowadziłyby gospodarstwa rolne. Proste, ale niestety w tym momencie nie byłoby złotego interesu wąskiego grona wtajemniczonych, którzy dorobili się zgodnie z literą prawa. Tylko ktoś to prawo wymyślił po to, żeby obłowił się „ktoś”. Nasz udział w programach organizowanych przez media – w tym przypadku Dziennik Gazeta Prawna – pozwala na publikowanie stanowiska spółdzielni w sprawach istotnych dla ich funkcjonowania. To jest główny cel. Staramy się dotrzeć z przekazem od środowiska spółdzielczego do szerokiego ogółu mieszkańców naszego państwa i do ustawodawcy, który o naszym losie będzie decydował. A teraz pytanie, kto otrzymał wyżej wymienione tytuły?
– Petrowski?
– No nie. To ta osoba, która dyskredytuje otrzymanie tych nagród i powątpiewa w sens takiego programu jest laureatem tej nagrody. Tytuły otrzymała Spółdzielnia Mieszkaniowa „Żabianka”, czyli członkowie tej spółdzielni. Czy to nie paradoks, że zdobywca nagrody jest oburzony że mu ją przyznano? Dokładnie ten element spółdzielczości jest kuriozalny. A przyczyna – to jeszcze raz podkreślę, że to brak świadomości co to jest spółdzielnia. Ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że warto brać udział we wszelkich medialnych programach, które promują ruch spółdzielczy i pozwalają na wyrażanie stanowiska spółdzielców co do swojej przyszłości w świetle mających nastąpić zmian w prawodawstwie. W naszej spółdzielni mieszka ponad 10 tysięcy osób z tego 4500 tworzy tą spółdzielnię i nie dziwi mnie fakt, że w tak dużym gronie są różnice zdań w każdej kwestii dotyczącej działalności spółdzielni. Istotą jest, aby działalność spółdzielni była wypadkową wszystkich opinii i swego rodzaju kompromisem, gdyż nie jest możliwe aby w jednej konkretnej sprawie była jednomyślność i żeby wszyscy byli zadowoleni. Kompromis powinien być wypadkową działań zarządu spółdzielni.
– Kompromis kompromisem, ale czy docierają do pana pozytywne opinie na temat przyznanych nagród?
– Oczywiście że tak. Świadomość, co to jest spółdzielnia, w naszej spółdzielni jest na dużo wyższym poziomie, niż średnia i fakt otrzymania nagród jest pozytywnie odbierany przez naszych mieszkańców. Takim barometrem w tej sprawie jest Rada Nadzorcza, a więc organ statutowy spółdzielni, który otrzymał mandat do reprezentowania wszystkich członków spółdzielni w demokratycznych wyborach na Walnym Zebraniu Członków. I tu sprawa jest jasna. Rada Nadzorcza pilnie obserwuje zabiegi zarządu zmierzające do zdobycia kolejnych nagród przy czym wspiera nas i dopinguje. Po prostu członkowie spółdzielni wybrani do Rady Nadzorczej są otwarci na każde działanie podejmowane przez zarząd zmierzające do osiągnięcia wytyczonego celu. Jesteśmy liderem w gronie spółdzielni w Polsce. Oczywiście, tylko że można to spuentować w następujący sposób: wygrywa Kowalski milion w totolotka i się cieszy. Ludzka rzecz. A Nowak, jak wygrał milion, to stwierdził, że jeszcze trzy osoby w tym samym losowaniu wytypowały „6” i wygrał „tylko” milion, a mógł wygrać 4 miliony. Cóż za niesprawiedliwość, nieprawdaż?
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: TG