Bałagan w nazwach
Wielki Kack, a może Wielkie Kaczki? Jak podzielić Dąbrowę i Dąbrówkę? Czy Karwiny mają prawo do samodzielnej nazwy? Zdawałoby się, że odpowiedzi na te pytania są jasne i nie trzeba ich daleko szukać. A jednak niewiele brakowało, by porządkowanie nazw gdyńskich dzielnic zakończyłoby się kiedyś… referendum. Ponieważ jednak władze miasta uznały, że niektóre pytania urągałyby godności mieszkańców, z pomysłu zrezygnowano,
Spośród dzielnic w tej części Gdyni, to Wielki Kack może się poszczycić najdłuższą i najbogatszą historią. Jest to najbardziej wysunięta na południe dzielnica miasta, która graniczy od wschodu z Sopotem, od zachodu z gminą Żukowo, a od południa także z Gdańskiem.
U źródła…
Wielki Kack założony został w średniowieczu, nad potokiem Źródło Marii, który zresztą do tej pory jest ważnym punktem orientacyjnym dzielnicy. Pierwsza wzmianka o osadnictwie na tym terenie pochodzi z 1227 r., z dokumentu wystawionego przez księcia Mściwoja, który podarował wieś „Katzco” biskupom włocławskim. Zabudowa już wtedy skupiała się wzdłuż potoku i obecnej ulicy Źródła Marii. W 1282 r. istniała tu już parafia. Zaś w roku 1894, na miejscu starej świątyni, został wybudowany kościół św. Wawrzyńca, który służy wiernym do dziś. W latach międzywojennych powstała tutaj linia kolejowa, łącząca Gdynię z Kokoszkami. W związku z budową magistrali osuszono jezioro położone obok trasy kolejowej, zwane Morzem Kackim. Dawna kaszubska wioska, zwana niegdyś Wielkimi Kaczkami lub Wielkim Kaczkiem, uchwałą Rady Ministrów z 22 sierpnia 1953 r. została dzielnicą Gdyni. Część dzielnicy, zbudowana po przyłączeniu Wielkiego Kacka do Gdyni, położona jest na skarpie i znajdują się tam głównie nowoczesne bloki mieszkalne. Natomiast za obwodnicą trójmiejską i częścią Lasów Oliwskich, położona jest trzecia część Wielkiego Kacka – Kacze Buki, gdzie znajdują się pola, gospodarstwa, ruiny Polifarbu oraz zajezdnia autobusowa. Warto wiedzieć, że administracyjnie do Wielkiego Kacka należy też część, składająca się z trzech ulic, położonych w otoczeniu gdańskiej dzielnicy Osowa.
Secesja i nowe dzielnice
Dokładnie w 1987 r. nastąpiła secesja Karwin i Dąbrowy z Wielkiego Kacka. Tak powstały jedne z najmłodszych dzielnic mieszkalnych Gdyni. Dąbrowa graniczy z Chwarznem i Wiczlinem (od północy), Karwinami (od wschodu) oraz Wielkim Kackem (od południa), a od zachodu także z gminą Szemud i pasem Wzgórz Chwaszczyńskich. O tym, że jej historia sięga o wiele głębiej, świadczą jednak choćby pozostałości starego cmentarza ewangelickiego pod góra Donas. O tym, gdzie kończy się Dąbrowa i zaczyna się Dąbrówka, można by trochę dyskutować, bowiem nawet niektórzy mieszkańcy uważają, że jest to podział sztuczny i trudny do utrzymania w praktyce.
Natomiast, jeśli chodzi o Karwiny, to nazwa tej dzielnicy pochodzi od kaszubskiego wyrazu „karwia”, czyli pastwisko. Jeszcze na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, zamiast bloków, rozciągały się tu właśnie pastwiska oraz malownicze pola. Karwiny są zresztą położone wzdłuż ściany lasów Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, co daje kontrast w porównaniu z krajobrazem miejskiego blokowiska. Pozostałością dawnych wydarzeń jest m. in. cmentarz z czasów wojny. Wcześniej znajdował się w pobliżu również cmentarz ofiar epidemii, jednak teraz nie ma po nim śladu.
Ambaras z nazwami
Zdawałoby się, że wszystko jest jasne, jednak – nie. Bowiem przeszło dwa lata trwało zaktualizowanie nazw urzędowych części Gdyni. W spisie, który miało do dyspozycji Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Główny Urząd Statystyczny, nie było takich dzielnic, jak Śródmieście, Dąbrowa, czy Karwiny. Z kolei inne nazwy były niepoprawne – Demptowo widniało jako Dęptowo, Bernadowo jako Bernardowo, a Wzgórze św. Maksymiliana – jako Wzgórze Nowotki!
Korekta tak poważnych błędów wydawałaby się koniecznością, jednak pojawiły się problemy. W sprawę został wciągnięty zarówno gdyński magistrat, jak i wojewoda pomorski oraz MSWiA. Padały argumenty, że w sprawie wprowadzanych w Gdyni nazw nie przeprowadzono konsultacji społecznych, a nawet referendum.
Ostatecznie urzędnicy poszli po rozum do głowy i doszli do wniosku, że ustalanie, czy np. Karwiny mają być Karwinami, byłoby zarówno kosztowne, jak i naraziłoby na śmieszność powagę urzędu i wizerunek miasta. Nazwy funkcjonują bowiem w obiegu od lat i są umieszczane na wszystkich mapach Gdyni. Wniosek musieli przygotować jeszcze raz, bez konsultacji społecznych i sprawę udało się przeforsować, a wszystkie błędy w spisach musza być poprawione.
(drako)