Kościół niechciany?

kościół

kościół
Radni przerzucają się odpowiedzialnością z prezydentem. Kościół na Łostowicach tematem „ad acta”…

Od konsultacji społecznych dotyczących budowy kościoła na sąsiednich Łostowicach, które miały być wskazówką do opracowania nowego planu zagospodarowania, minęło już pół roku. Tymczasem dokumentu wciąż nie ma. Nikłe są też szanse na to, że niebawem powstanie, bo radni, wraz z prezydentem, przerzucają się wzajemnie odpowiedzialnością za podjęcie decyzji w sprawie budowy świątyni na Łostowicach. Metropolita gdański jest oburzony taką postawą władz miasta.
„Szanowny Panie prezydencie, w imieniu ks. abp. Sławoja Leszka Głódzia, w imieniu parafian Parafii pw. Bł. Jana Pawła II i w imieniu własnym – proboszcza tejże parafii, po zakończonych konsultacjach społecznych pragnę dowiedzieć się, jakie jest stanowisko i jak wygląda sprawa zmiany planu zagospodarowania”- napisał ks. Ryszard Gros. Pismo, które niedawno trafiło też do szefa Rady Miasta i Biura Rozwoju Gdańska, przywróciło niewygodny dla władz miasta temat.
Chodzi o słynny już kościół na Łostowicach, który stał się elementem politycznej wojny wewnątrz PO. Prezydent przekazał archidiecezji działkę pod budowę świątyni za 1 proc. Wywołało to protesty części okolicznych mieszkańców i obruszyło młodą frakcję PO, której radni najpierw przegłosowali uchwałę odbierającą prezydentowi prawo do samodzielnego decydowania o przekazywaniu gruntów kościołowi, a później doprowadzili do zorganizowania konsultacji społecznych w sprawie dozwolonej wysokości świątyni.
Arcybiskup chce, by jej wieża miała 40 m, a większość mieszkańców biorących udział w konsultacjach opowiedziała się za kościołem maksymalnie wysokim na 21 m. Aby jednak budowa w ogóle mogła się rozpocząć, potrzebny jest nowy plan zagospodarowania, o który na piśmie dopomina się teraz proboszcz.
Prezydent Gdańska kilka miesięcy temu zwrócił się do Komisji Rozwoju Przestrzennego Rady Miasta z prośbą o opracowanie wytycznych do nowego planu. Radni tego nie zrobili i przekonują, że to rola prezydenta. Krążące od kilku dni wśród radnych PO pismo proboszcza Grosa traktowane jest raczej tylko jako ciekawostka. Nieoficjalnie radni mówią, że dostało dopisek „ad acta”, czyli trafiło do szuflady spraw, którymi nie trzeba zawracać sobie głowy.
– Opracowanie nowego planu zagospodarowania to zmartwienie prezydenta, dla nas wyniki konsultacji są jasne i powinny być uwzględnione. To, że sprawa utknęła w martwym punkcie, jest nam na rękę, bo skoro nie ma planu, to nie będzie kościoła. Brak decyzji to też decyzja – komentuje radny z obozu Młodych Demokratów. A inny dodaje: – Kościół na Łostowicach to taki nasz kartofel, który najpierw podgrzaliśmy, a teraz, nie wiedząc, co zrobić, nerwowo go między sobą przerzucamy.
Bogdan Oleszek, szef radnych i jeden z adresatów pisma podpisanego przez proboszcza, tłumaczy, że nie czuje się władny, by na nie odpowiadać. – Dlatego przekazałem je do Komisji Rozwoju Przestrzennego, bo to ona zajmuje się planami zagospodarowania i to ona jest w tym temacie merytoryczna – zaznacza Oleszek.
Małgorzata Chmiel, szefowa wspomnianej komisji, informuje natomiast, że do czasu kiedy projekt nowego planu zagospodarowania dla Łostowic nie zostanie opracowany przez BRG i nie trafi do Rady Miasta, komisja tematem się nie zajmie. – Ustawa mówi, że to prezydent sporządza zapisy planów. Czekamy więc, aż to zrobi, i wtedy wydamy opinię. Nigdy nie proszono nas o wytyczne przed przygotowaniem projektu, nie widzimy więc powodu, by w tym wypadku miało być inaczej – komentuje szefowa komisji.
Abp Sławoj Leszek Głódź odmówił nam skomentowania sprawy. Odparł krótko, że ma dość takiej postawy władz, która sama nie wie, jak wybrnąć z sytuacji.
(t)