Wielka integracja

integracja

integracja
Każdy miło wspomina. Te wyjazdy są już tradycją gimnazjum… (t)
Młodzież przez te dwa dni miała okazję poznać się z kolegami, koleżankami z klasy oraz innymi rówieśnikami. 18 i 19 września wszystkie klasy pierwsze Gimnazjum nr 27 z Moreny uczestniczyły wraz z wychowawcami oraz opiekunami w wyjeździe integracyjnym. Tego typu spotkania stały się już tradycją naszej szkoły.
– W czwartek rano przyjechaliśmy do ośrodka w Łapinie – mówi Marcel Chyliński z 1b. Zakwaterowanie rozpoczęliśmy od podziału na grupy i rozmieszczeniu w domkach. Pierwszą atrakcją były gry w zgadywanki i próba jazdy na krzywym rowerze. Było to dość trudne, trzeba było utrzymać równowagę. Po obiedzie były zajęcia z survivalu, czyli nauki przetrwania. Uczyliśmy się rozpalać ogień, budować szałas oraz jak otrzymać czystą wodę. Byliśmy też w parku linowym, tam mogliśmy sprawdzić swoje umiejętności. Po kolacji bawiliśmy się w chowanego, a wieczorem mieliśmy ognisko. Było naprawdę wesoło, to pomogło nam lepiej się poznać.
Drugiego dnia po śniadaniu odbyły się zapasy sumo, bieganie w olbrzymiej kuli, gdzie liczyła się równowaga. Był także turniej ustawienia skrzynek. Musieliśmy ustawić jak najwyższą wieżę. Udało nam się ułożyć osiemnaście skrzynek, podobno rekord wynosi dwadzieścia dwie skrzynki. Następnie była ściana wspinaczkowa oraz strzelanie z łuku i wiatrówki.
Po obiedzie była niespodzianka-lody i odjazd do domu. Wszyscy byli zadowoleni, nie chciało nam się wracać, dobrze się bawiliśmy.
Weronika Mazur dodaje: „Domki, w których mieszkaliśmy były ładne, całe wykonane z bali, w każdym z nich znajdował się aneks kuchenny. Jedzeniu też nie mam nic do zarzucenia. Było smaczne. Uważam, że wycieczka była fantastyczna, wszystkim się podobało. Chętnie powtórzyłabym taką przygodę. Koleżanki i koledzy Marcela mówią: „miła atmosfera, ciekawe atrakcje. Nie nudziłam się ani przez chwilę. Nauczyłem się wielu rzeczy i poznałem nowych przyjaciół. Musieliśmy rozwiązać chińska zagadkę i rozplątać olbrzymi węzeł. To mi się podobało najbardziej. Chętnie tam wrócę. Było trochę zimno, ale przetrwaliśmy”.
Niektórzy uczestnicy biwaku narzekali na jedzenie, ale w ocenie wychowawców to raczej kwestia gustów kulinarnych nastolatków, co potwierdzają słowa Kacpra: „Niektórym obiad nie smakował, ale dla mnie był pyszny”.
Organizatorka wyjazdu, pani Joanna Anolik mówi: Malownicza okolica i piękna pogoda sprzyjały zabawie. Uczniowie nie mieli czasu na nudę. Wszyscy uczestnicy wzięli udział w rozmaitych konkurencjach. Śmiechu było co niemiara, a dzięki zgranej współpracy zespołowej uczniowie mogli lepiej się poznać. Nasi gimnazjaliści wrócili trochę przeziębieni, ale bardzo zadowoleni. W moim przekonaniu akcja-integracja zakończyła się sukcesem.
(t)