Energię, serce i chęć działania dają innym…
Rozmowa z Piotrem Barszczewskim, prezesem zarządu Fundacji Zbieramy Razem w Gdańsku
Piotr Barszczewski: Pomagamy tam, gdzie jest to konieczne… Fot. t
– Co było myślą przewodnią Fundacji Zbieramy Razem podczas jej zakładania? Jaki był cel nadrzędny?
– Nasza fundacja we wrześniu tego roku będzie obchodzić dopiero drugi rok istnienia. Jesteśmy grupą przyjaciół, którzy swoją energię, serce i chęć działania wykorzystują do pomocy innym ludziom, którzy z różnych powodów nie radzą sobie sami. Postanowiliśmy podzielić się z innymi swoimi doświadczeniami, a także w miarę możliwości pomagać tym, którzy z różnych powodów – chorób, biedy, społecznego wykluczenia, czy wypadków losowych nie mogą godnie żyć.
– Statut zakłada szlachetne cele: dobroczynność, ochrona zdrowia, pomoc społeczna, rehabilitacja zdrowotna i społeczna osób niepełnosprawnych, przedsięwzięcia edukacyjne i terapeutyczne. W jaki sposób je realizujecie?
– Mamy obecnie 51 podopiecznych. Są to osoby chore i niepełnosprawne – głównie dzieci z różnymi schorzeniami: porażeniem dziecięcym , autyzmem, zespołem Downa oraz innymi chorobami , które zakłócają prawidłowe funkcjonowanie tych dzieci, ich rozwój i samodzielną egzystencje, a także zakłócają prawidłowe funkcjonowanie rodzin tych dzieci. Zazwyczaj jeden z rodziców musi zrezygnować z pracy, aby całkowicie poświecić się opiece nad takim dzieckiem. Czasem są to samotne matki bo ich partner nie „wytrzymał” takiego obciążenia.
– Życie tych rodzin to nieustanna walka o zwykłe przetrwanie i o cień szansy dla swoich dzieci na wyleczenie, minimalną poprawę zdrowia, każdy krok dziecka, który może być początkiem drogi do ich samodzielności w przyszłości?
– Leczenie i rehabilitacja takich osób to olbrzymie koszty przekraczające możliwości finansowe naszych podopiecznych. Dlatego pomagamy im w zgromadzeniu środków na leczenie, rehabilitację, turnusy rehabilitacyjne, sprzęt leczniczy i rehabilitacyjny. Prowadzimy zbiórkę datków, które przeznaczamy na ich potrzeby. Przeprowadzane są także zbiórki darów rzeczowych – żywności, odzieży, środków czystości bo potrzeby są ogromne, a każda pomoc dla tych ludzi jest bezcenna.
– Jak długo trwa okres od zgłoszenia konieczności zgromadzenia środków np. na leczenie do momentu realnej pomocy?
– Każdy przypadek jest inny, podchodzimy indywidualnie. Powodzenie w takich akcjach zawdzięczamy ludziom którzy nie przechodzą obojętnie wobec cierpienia innych osób.
– Czyli nawet w działalności wolontaryjnej liczy się PR i reklama?
– Prowadzimy stronę internetową www.zbieramyrazem.org oraz konto na Facebooku oraz innych portalach społecznościowych. Wspomagają nas również życzliwe naszym akcjom media. Są też „dobre duszki”, wolontariusze, którzy promują naszą organizację w najbliższym otoczeniu.
– Czym cechuje się organizacja? Gdyby miał Pan dokonać próby Jej spersonalizowania, to jaką osobą byłaby Fundacja Zbieramy Razem?
– Z pewnością o wielkim sercu, szczera, w pełni oddana temu, co robi, uparta, konsekwentna a zarazem skromna.
– Jakie kompetencje charakterologiczne konieczne są do tego, aby móc aktywnie działać w Fundacji? Każdy się to takiej pracy nadaje?
– Ale empatii i wrażliwości społecznej nie da się nabyć. Albo ktoś lubi ludzi i chce z nimi pracować albo nie. Myślę, że najbardziej odpowiednim typem są „spontanicznicy”.
– Jakim grupom społecznym pomaga fundacja?
– Głównie osoby przewlekle chore, niepełnosprawne, rodziny w trudnej kondycji finansowej, rodziny wielodzietne. Nierzadko jest rodzina borykająca się z problemami finansowymi, gdzie jedno, dwoje dzieci choruje na nowotwór . Ta pomoc jest ukierunkowana przede wszystkim na wsparcie materialne, zbiórkę odzieży i żywności. Dzieciaki, które są naszymi podopiecznymi cierpią na mózgowe porażenie dziecięce, zespól Downa czy autyzm, a chorobom towarzyszy niejednokrotnie upośledzenie umysłowe.
– W jaki sposób staracie się aktywizować te osoby i włączać w społeczeństwo?
– Najwięcej mamy dzieci i pomagamy ich rodzicom żeby choć odrobinę usamodzielnić te dzieci, aby w przyszłości mogły samodzielnie się poruszać, wykonywać podstawowe czynności życiowe.
– Ogromnie to trudne?
– Stworzyliśmy fundację z niczego – są tu osoby , które pracują zawodowo i poświęcają swój wolny czas na działalność charytatywną (za naszą działalność w fundacji nie pobieramy wynagrodzenia), bez pieniędzy, bez dużego doświadczenia, bez koneksji. Wszystko tworzyliśmy od podstaw. Nie ukrywam, że osobiście doświadczenie zdobyłem pracując w dwóch trójmiejskich fundacjach. Zadałem sobie pytanie – jak ja bym to zrobił, co zmienił – i to zrobiłem? Oczywiście jako zespół wiele musieliśmy się nauczyć i uczymy się cały czas. Ale mam satysfakcję że udało nam się udzielić pomocy w 2015 roku na kwotę której nie powstydziły się organizacje z dużo większym stażem.
– Wydaje mi się, że i tak dużo przez ten krótki czas…
– Zebraliśmy w zbiórkach sporo pieniędzy, które przeznaczyliśmy na rehabilitację, leczenie, zabiegi lecznicze, sprzęt medyczny, leki i żywność dla potrzebujących. Sprawiliśmy, że kilkanaście osób mogło się choć na chwilę uśmiechnąć. Oczywiście rozwijamy się i będziemy się rozwijać tylko to wymaga czasu, cierpliwości i dużo pieniędzy. Wtedy będziemy realizować pozostałe cele statutowe. Nie jesteśmy instytucją, która realizuje jakieś programy – pomagamy tam, gdzie jest to konieczne i każdy robi to, co jest w stanie zrobić bo to potrafi.
– Bez wolontariuszy byłoby ciężko?
– Liczba wolontariuszy zależy od przeprowadzanej akcji. Czasem ich dwóch, trzech, czasem jeden. Każda osoba jest na wagę złota.
– Jakie to są osoby?
– Są to zarówno studenci jak i osoby pracujące zawodowo. Łączy ich to, że chcą robić coś bezinteresownie na rzecz drugiego człowieka. Jest bardzo wielu ludzi o wielkich sercach. To po prostu są osoby, którym nie jest obojętny los innych ludzi bardziej pokrzywdzonych przez los, dotkniętych chorobą, biedą. To ludzie, którzy chcą coś zrobić i jeśli tylko mają na to ochotę oraz czas to robią to z uśmiechem na twarzy.
– Kogo bądź czego najbardziej potrzebujecie?
– Ludzi z wielkim sercem. Jest ich dookoła nas mnóstwo. Czasem wystarczy tylko o pomoc poprosić.
Rozmawiał: TG
– Nasza fundacja we wrześniu tego roku będzie obchodzić dopiero drugi rok istnienia. Jesteśmy grupą przyjaciół, którzy swoją energię, serce i chęć działania wykorzystują do pomocy innym ludziom, którzy z różnych powodów nie radzą sobie sami. Postanowiliśmy podzielić się z innymi swoimi doświadczeniami, a także w miarę możliwości pomagać tym, którzy z różnych powodów – chorób, biedy, społecznego wykluczenia, czy wypadków losowych nie mogą godnie żyć.
– Statut zakłada szlachetne cele: dobroczynność, ochrona zdrowia, pomoc społeczna, rehabilitacja zdrowotna i społeczna osób niepełnosprawnych, przedsięwzięcia edukacyjne i terapeutyczne. W jaki sposób je realizujecie?
– Mamy obecnie 51 podopiecznych. Są to osoby chore i niepełnosprawne – głównie dzieci z różnymi schorzeniami: porażeniem dziecięcym , autyzmem, zespołem Downa oraz innymi chorobami , które zakłócają prawidłowe funkcjonowanie tych dzieci, ich rozwój i samodzielną egzystencje, a także zakłócają prawidłowe funkcjonowanie rodzin tych dzieci. Zazwyczaj jeden z rodziców musi zrezygnować z pracy, aby całkowicie poświecić się opiece nad takim dzieckiem. Czasem są to samotne matki bo ich partner nie „wytrzymał” takiego obciążenia.
– Życie tych rodzin to nieustanna walka o zwykłe przetrwanie i o cień szansy dla swoich dzieci na wyleczenie, minimalną poprawę zdrowia, każdy krok dziecka, który może być początkiem drogi do ich samodzielności w przyszłości?
– Leczenie i rehabilitacja takich osób to olbrzymie koszty przekraczające możliwości finansowe naszych podopiecznych. Dlatego pomagamy im w zgromadzeniu środków na leczenie, rehabilitację, turnusy rehabilitacyjne, sprzęt leczniczy i rehabilitacyjny. Prowadzimy zbiórkę datków, które przeznaczamy na ich potrzeby. Przeprowadzane są także zbiórki darów rzeczowych – żywności, odzieży, środków czystości bo potrzeby są ogromne, a każda pomoc dla tych ludzi jest bezcenna.
– Jak długo trwa okres od zgłoszenia konieczności zgromadzenia środków np. na leczenie do momentu realnej pomocy?
– Każdy przypadek jest inny, podchodzimy indywidualnie. Powodzenie w takich akcjach zawdzięczamy ludziom którzy nie przechodzą obojętnie wobec cierpienia innych osób.
– Czyli nawet w działalności wolontaryjnej liczy się PR i reklama?
– Prowadzimy stronę internetową www.zbieramyrazem.org oraz konto na Facebooku oraz innych portalach społecznościowych. Wspomagają nas również życzliwe naszym akcjom media. Są też „dobre duszki”, wolontariusze, którzy promują naszą organizację w najbliższym otoczeniu.
– Czym cechuje się organizacja? Gdyby miał Pan dokonać próby Jej spersonalizowania, to jaką osobą byłaby Fundacja Zbieramy Razem?
– Z pewnością o wielkim sercu, szczera, w pełni oddana temu, co robi, uparta, konsekwentna a zarazem skromna.
– Jakie kompetencje charakterologiczne konieczne są do tego, aby móc aktywnie działać w Fundacji? Każdy się to takiej pracy nadaje?
– Ale empatii i wrażliwości społecznej nie da się nabyć. Albo ktoś lubi ludzi i chce z nimi pracować albo nie. Myślę, że najbardziej odpowiednim typem są „spontanicznicy”.
– Jakim grupom społecznym pomaga fundacja?
– Głównie osoby przewlekle chore, niepełnosprawne, rodziny w trudnej kondycji finansowej, rodziny wielodzietne. Nierzadko jest rodzina borykająca się z problemami finansowymi, gdzie jedno, dwoje dzieci choruje na nowotwór . Ta pomoc jest ukierunkowana przede wszystkim na wsparcie materialne, zbiórkę odzieży i żywności. Dzieciaki, które są naszymi podopiecznymi cierpią na mózgowe porażenie dziecięce, zespól Downa czy autyzm, a chorobom towarzyszy niejednokrotnie upośledzenie umysłowe.
– W jaki sposób staracie się aktywizować te osoby i włączać w społeczeństwo?
– Najwięcej mamy dzieci i pomagamy ich rodzicom żeby choć odrobinę usamodzielnić te dzieci, aby w przyszłości mogły samodzielnie się poruszać, wykonywać podstawowe czynności życiowe.
– Ogromnie to trudne?
– Stworzyliśmy fundację z niczego – są tu osoby , które pracują zawodowo i poświęcają swój wolny czas na działalność charytatywną (za naszą działalność w fundacji nie pobieramy wynagrodzenia), bez pieniędzy, bez dużego doświadczenia, bez koneksji. Wszystko tworzyliśmy od podstaw. Nie ukrywam, że osobiście doświadczenie zdobyłem pracując w dwóch trójmiejskich fundacjach. Zadałem sobie pytanie – jak ja bym to zrobił, co zmienił – i to zrobiłem? Oczywiście jako zespół wiele musieliśmy się nauczyć i uczymy się cały czas. Ale mam satysfakcję że udało nam się udzielić pomocy w 2015 roku na kwotę której nie powstydziły się organizacje z dużo większym stażem.
– Wydaje mi się, że i tak dużo przez ten krótki czas…
– Zebraliśmy w zbiórkach sporo pieniędzy, które przeznaczyliśmy na rehabilitację, leczenie, zabiegi lecznicze, sprzęt medyczny, leki i żywność dla potrzebujących. Sprawiliśmy, że kilkanaście osób mogło się choć na chwilę uśmiechnąć. Oczywiście rozwijamy się i będziemy się rozwijać tylko to wymaga czasu, cierpliwości i dużo pieniędzy. Wtedy będziemy realizować pozostałe cele statutowe. Nie jesteśmy instytucją, która realizuje jakieś programy – pomagamy tam, gdzie jest to konieczne i każdy robi to, co jest w stanie zrobić bo to potrafi.
– Bez wolontariuszy byłoby ciężko?
– Liczba wolontariuszy zależy od przeprowadzanej akcji. Czasem ich dwóch, trzech, czasem jeden. Każda osoba jest na wagę złota.
– Jakie to są osoby?
– Są to zarówno studenci jak i osoby pracujące zawodowo. Łączy ich to, że chcą robić coś bezinteresownie na rzecz drugiego człowieka. Jest bardzo wielu ludzi o wielkich sercach. To po prostu są osoby, którym nie jest obojętny los innych ludzi bardziej pokrzywdzonych przez los, dotkniętych chorobą, biedą. To ludzie, którzy chcą coś zrobić i jeśli tylko mają na to ochotę oraz czas to robią to z uśmiechem na twarzy.
– Kogo bądź czego najbardziej potrzebujecie?
– Ludzi z wielkim sercem. Jest ich dookoła nas mnóstwo. Czasem wystarczy tylko o pomoc poprosić.
Rozmawiał: TG