Trzy lata Fundacji, która pomaga
„Jakże byłoby pięknie, gdyby każdy z nas mógł wieczorem powiedzieć: dzisiaj zrobiłem gest miłości wobec drugiego”
(Papież Franciszek)
– Uczy się nas, że każdemu należy się szacunek, ale jeszcze inna szkoła mówi, że szacunek nie należy się z urzędu, bo trzeba sobie na niego zasłużyć?
– Prawda jest taka, że żyjemy w wielu różnych, jakże często skomplikowanych, bardzo złożonych relacjach z ludźmi. To, jak traktują nas i innych wokół siebie, determinuje nasze odczucia wobec nich. Sami doceniamy to, że okazuje się nam szacunek, a jego brak wydaje się nie do przyjęcia.
– Trudno zatem żyć będąc nieszanowanym w pracy czy w związku?
– Ale trudno też okazywać respekt osobom, których poglądy, zachowanie i czyny są dla nas nie do zaakceptowania.
– W ostatnich dniach z niepokojem obserwujemy to, co stało się po przejściu przez Pomorze nawałnic. Widzimy zniszczenia, które wyrządził żywioł…
– Na szczęście widzimy też pomoc, jaką na miejscu tragedii udzielali i nadal udzielają wolontariusze z całej Polski. Nasza fundacja, o czym informowaliśmy media też w tej pomocy miała swój udział. Przekazaliśmy do Urzędu Gminy w Sulęczynie, wcześniej także do gminy Sierakowice, zebrane przez klientów i pracowników polskich marketów dary. Stamtąd miały trafić do najbardziej poszkodowanych rodzin w sierpniowej nawałnicy. Były to głównie środki czystości, kosmetyki, pielęgnacyjne i rozmaite artykuły spożywcze. Okazją do spontanicznego odruchu serca był zbliżający się Międzynarodowy Dzień Wolontariatu.
– Dlaczego warto angażować się w pomoc potrzebującym?
– „Nie liczy się to ile posiadasz, ale ile dajesz innym i jak się z nimi dzielisz” – mówił nieznany autor. Inny mawiał nawet tak: „Dobro. Im więcej go dajesz tym więcej dostajesz”, jeszcze inny autor zaryzykował twierdzeniem „Pomagając innym pomagasz i sobie”. Jeśli do tego przypomnimy sobie świętego Pawła, który w Liście do Rzymian mówił „Zło dobrem zwyciężaj”, to gdzie jeszcze szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego…
– Nieżyjący już ksiądz poeta Mieczysław Maliński twierdził wprost, że „Miarą twojego człowieczeństwa jest wielkość twojej troski o drugiego człowieka”…
– I nie ma nic piękniejszego. Bo jak mawiał ojciec Fabian Kaltbach OFM „Można nie pomagać, można znaleźć wiele racjonalnych argumentów dla konkretnych przypadków, aby nie pomagać. Ale to nic nie zmieni. Nadal będą głodni, chorzy, cierpiący, potrzebujący. Lepiej zgrzeszyć nadmiarem dobroci i naiwności, niż nadmiarem kalkulacji i nieufności.”
– Z badań wynika, że w Polsce mamy coraz mniej filantropów…
– Mówiło się o kryzysie ekonomicznym, który przekładał się przecież na nasze finanse. Gdy jednak przeanalizuje się wyniki różnego rodzaju akcji pomocowych, z każdym rokiem są one jednak coraz lepsze.
– Zatem nasza ofiarność rządzi się innymi regułami?
– Wszyscy wiemy, że gdy gorzej się żyje, optymizm jest mniejszy. Natomiast my w takiej sytuacji jesteśmy skłonni, żeby pomagać innym nawet jeszcze bardziej. Może to być taka forma terapii? Próbujemy sobie radzić ze złym samopoczuciem, po prostu wspierając i robiąc coś dobrego dla osób, które są – być może – w jeszcze gorszej sytuacji.
– Ale to nie jedyny powód?
– Oczywiście, są też inne. Na przykład w regionach, które należą do jednych z biedniejszych w kraju, łatwiej zrozumieć potrzebujące osoby, bo często społeczeństwo startowało tam z podobnego poziomu. Ludzie charakteryzują się dużym poziomem zaufania i kapitału społecznego. Łatwiej im zaufać osobom w potrzebie. Wiemy, że liczba osób potrzebujących wsparcia jest w tych rejonach przytłaczająca. Z kolei kapitał społeczny w postaci silnych relacji rodzinnych, przyjacielskich, które w porównaniu z innymi województwami są znacznie wyraźniejsze, jest dodatkowym czynnikiem kulturowym, powodującym, że jesteśmy bardziej skłonni pomagać innym.
– Regularne wspieranie organizacji nie jest jednak u nas popularne?
– Z perspektywy trzylecia naszej fundacji śmiało i szczerze mogę powiedzieć, że tak nie jest. Proszę sobie wyobrazić, że udzieliliśmy już wsparcia 122 osobom dotkniętym chorobami, niepełnosprawnym, wykluczonym społecznie, biednym i samotnym na łączną kwotę ok 2,5 mln zł. Na ten koszt składa się nie tylko bezpośrednie dofinasowanie do leczenia, zakupu leków czy rehabilitacji, ale i nieodpłatne świadczenie usług w postaci dostarczania żywności, czy środków czystości. Bardzo często angażujemy się w jednorazowe akcje. I szczęście, że mamy serca otwarte na innych, do jak mówił Albert Schweitzer „Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli”.
– Dziękuję za rozmowę.
TG