Zapomniane cmentarze Gdyni
Góra Donas jest najwyższym wzniesieniem w Gdyni. Wznosi się na wys. ponad 205 m. n.p.m, górując nad współczesnymi dzielnicami– Dąbrową oraz Chwarznem-Wiczlinem. Mieszkańcy często obierają to miejsce na spacerowy szlak.
Na samym początku XIX wieku w miejscu biskupiego chwaszczyńskiego lasu (współcześnie jest to granica Gdyni i Chwaszczyna) powstała odludna kolonia zamieszkiwana przez imigrantów z rejonu Wirtembergii. Jej powstanie, podobnie jak sąsiedniej kolonii Wilhelmshuld w okolicy Kartuz, wiązało się z germanizacyjną polityką pruskiego zaborcy względem Polaków. Teren objęto planem zaludnienia mimo dość nieurodzajnych ziem. Trudy życia rekompensowały preferencyjne warunki zasiedlenia i szereg przywilejów otrzymanych od władz pruskich. Kolonię „Dohnasberg” zaludniano do 1803 roku. Pół wieku później, według spisu ludności, mieszkało tu ponad 200 osób. Była karczma, szkoła (budynek wciąż istnieje przy ul. Głogowej) oraz kuźnia rodziny Leibrandt. Po znacznym zniszczeniu terenu kolonii w 1945 r., podczas wyzwalania Gdyni większości zabudowań nie odbudowano.
Pionierzy spod Góry Donas byli w znaczącej części wyznania ewangelickiego. Według luterańskiej tradycji cmentarze były położone na uboczu osady, w miejscu odosobnienia. Cmentarz przewidziany na ok. 140 grobów (z możliwością powiększenia) znajdował się w niewielkim zagłębieniu u podnóża góry. Przybywając tu, kierując się drogowskazem na zachód od wieży telekomunikacyjnej, warto wiedzieć, iż niegdyś Donas nie miał tak bujnego drzewostanu. Na terenie cmentarza do dziś wyróżniają się cztery okazałe, ponad 150-letnie świerki i równie stare lipy, posadzone przez kolonistów oraz pruski zarząd lasów. Do niedawna widoczne były resztki ogrodzenia otaczającego cmentarz. Przy samym zejściu widać fragment palu z drutem, który otaczał płot. Szabrownicy po wojnie zdewastowali niemalże wszystkie miejsca pochówku kolonistów. Wedle dokumentów ostatni pogrzeb odbył się tu w 1942 roku, gdy chowano Augustyna Leibrandta (potomka jednego z pierwszych kolonistów osiedlonych w Dohnasbergu – Johanna Conrada Leibrandta). Niektórzy twierdzą, iż odbył się jeszcze pogrzeb katolicki, w roku 1952. Według wspomnień Franciszka Żywickiego w latach 50. XX w. cmentarz był bardzo zadbany, każdy grób miał oznaczenie w postaci cegły z numerem. Obecnie cmentarzem opiekują się uczniowie Zespołu Szkół nr 14.
O kolonistach przypomina krzyż „na pamiątkę życia” z 1913 roku, postawiony w szczerym polu przez Józefa Rietza. Dziś zamiast pola wokół krzyża rozciąga się centrum dzielnicy Dąbrowa.
Skąd nazwa góry, pod którą powstały osada oraz cmentarz? Wedle niektórych, niemiecka nazwa Do(h)nasberg jest fonetycznym polskim zapisem słowa oznaczającego wzgórze grzmotów – „Donnersberg”. Na niektórych mapach oznaczona jest jako Dohnas, a na najstarszych zaś jako Donasberg, gdzie literka H jest dorobiona. Jedno jest pewne – nazwa pojawiła się tu wraz z osadnikami i nie była używana wcześniej przez mieszkających tu Kaszubów. W polskich przewodnikach zaś jeszcze po wojnie używano nazwy „Kolonia”.
Karwiński cmentarz przy ul. Wielkopolskiej
Na granicy dzielnic Wielki Kack i Karwiny, przy ul. Wielkopolskiej, za wiaduktem kolejowym nieopodal kapliczki św. Józefa, znajduje się niewielki, charakterystyczny dla pejzażu Karwin cmentarz. Choć wielokrotnie oznaczany jako wojenny, jego historia oraz geneza jest inna. Ogrodzona płotem przestrzeń z niewielką liczbą grobów jest pozostałością po planach założenia drugiego cmentarza należącego do parafii św. Wawrzyńca.
Cmentarz założono w 1929 roku przez parafię p.w. św. Wawrzyńca z inicjatywy proboszcza, księdza Melchiora Bałacha. Po jego śmierci dzieło kontynuował ksiądz Jan Paweł Sieg, wieloletni proboszcz parafii. Mieszkańcy Wielkiego Kacka, wówczas kaszubskiej wsi, domagali się odciążenia cmentarza wokół budynku kościoła, na którym zaczęło brakować miejsca. Parafia również zdawała sobie sprawę z tej potrzeby, w szczególności w obliczu coraz większej aktywności Gdyni. Początkowo chowano tu przeważnie dzieci. W zamierzeniach, teren cmentarza miał być zwiększany w stronę linii kolejowej. Całość, według planu zagospodarowania u, miała wynosić aż 4 tys. m kw.
Skąd określenie „wojenny”? W 1945 roku, po wyzwoleniu Gdyni, powstał tu zbiorowy grób dla sześciu polskich żołnierzy poległych podczas II wojny światowej. W roku 1982, rok po ostatnim pochówku cywilnym, cmentarz wykreślono z listy aktywnych miejsc pochówku. W obliczu budowy dzielnicy Karwiny (dawniej pola do wypasania krów, w granicach Gdyni od 1973 r.) większość pochowanych ekshumowano, za wyjątkiem tych, na których ekshumacje nie wyraziła zgody rodzina. Dzięki inicjatywie parafii i parafian cmentarz zyskał kilkanaście lat temu należyte ogrodzenie. Niektórzy ze starszych mieszkańców twierdzą, iż w mogile spoczywają również żołnierze niemieccy pochowani tam w ostatnich tygodniach II wojny światowej.
Michał Miegoń
Pasjonat i znawca Gdyni, twórca inicjatywy „Inne Szlaki”, pracownik Muzeum Miasta Gdyni, najmłodszy członek Koła Starych Gdynian. Laureat Nagrody Artystycznej Prezydenta Miasta Gdyni „Galion Gdyński 2018” w kategorii Animacja Kultury. Lider formacji rockowej Kiev Office, z którą zgłębia muzycznie miejskie legendy i historię regionu Kaszub i Gdyni.