Awaria wodociągu na Chełmie
Korytarze historycznego Szańca Jezuickiego wypełniły się wodą… Fot. t
W środę 3 września przy ul. Kolonia Anielinki w Gdańsku Chełmie ogromnej awarii uległa sieć wodociągowa. Zapadła się ulica na odcinku 90 metrów, a dolne korytarze historycznego Szańca Jezuickiego wypełniły się wodą. Naprawa szkód potrwa co najmniej kilka miesięcy. To jedna z największych awarii sieci wodociągowej, zarządzanej przez SNG, od kilku lat.
Dzień później od rana komisja władz Powiatowego Nadzoru Budowlanego w Gdańsku, Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku oraz Saur Neptun Gdańsk sprawdzała stan i zakres uszkodzeń, powstałych po środowej awarii przy ul. Kolonia Anielinki.
3 września po południu z około 7-metrowej skarpy zsunęła się nawierzchnia i podbudowa jezdni na Chełmie. Przyczyną była awaria sieci wodociągowej, która od kilku tygodni jest remontowana pod wspomnianą ulicą. Ponadto, woda z uszkodzonej sieci wdarła się do korytarzy fortu i wypełniła je.
Przy samym urwisku, które powstało w środę, stoją domy mieszkalne. Mieszkańcy na razie mogą spać spokojnie.
– Po wstępnej ocenie, budynkom nic nie grozi. Natomiast pod żadnym pozorem nie wolno tutaj poruszać się po drodze. Musimy przygotować ekspertyzę, w której pojawią się stosowne zalecenia. Określimy też przyczyny powstania awarii – mówił Władysław Wróbel, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Gdańsku.
Mieszkańcy nie pozostaną bez wody.
– Do czasu wznowienia naprawy wodociągu, mieszkańcy będą mogli korzystać z beczkowozów. Trudno na tę chwilę wskazać odpowiedzialnych za awarię wodociągu i jego skutki – mówi Grażyna Pilarczyk, rzecznik prasowy spółki SNG.
Bez wody w kranach pozostają rodziny w ok. 25 domach. Awaria należy jednak do jednych z większych w historii SNG. Sami mieszkańcy, jak i zarządca Szańca Jezuickiego oceniają, że winę za awarię ponosi niechlujne prowadzenie prac i brak wyobraźni.
– Na wąską drogę, która właśnie runęła, wjeżdżał niejednokrotnie sprzęt ciężki. Zagęszczał on jedynie grunt, który stracił swoją stabilność i efekty tego widać – mówił Krzysztof Lewandowski ze Stowarzyszenia Motocyklowego „Cruiseriders North” z Gdańska, które od kilku miesięcy opiekuje się szańcem.
Nadzór budowlany i SNG nie potrafią odpowiedzieć, kto zajmie się odbudową ulicy. Urzędnicy próbują tłumaczyć sytuację i wskazują, że w okresie PRL, gdy układano sieć wodociągową wokół murów oporowych szańca, nikt nie zastanawiał się, jakie to może mieć konsekwencje.
Niemniej pewne jest, że awaria będzie usuwana kilka miesięcy. Naruszona została konstrukcja historycznego muru oporowego. Nie wiadomo, jak będzie zachowywać się pozostała jego część, która przetrwała. Prace na pewno będą musiały się toczyć pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora zabytków, bowiem cały szaniec jest pod jego ochroną. Z wnętrz historycznego budynku wypompowywano wodę. Trudno oszacować, ile metrów sześciennych zdołały pomieścić korytarze historycznego obiektu. Wypompowywanie trwało dwa dni.
(g)