Walne wichrzycieli Moreny
Morena nadal bez rady wybranej uchwałą Walnego Zgromadzenia Fot. t
Zdeterminowanie członków LWSM Morena po sądowych prawomocnych wyrokach wskazujących na brak uchwały o wyborze Rady Nadzorczej było tak wielkie, że w krótkim czasie zebrali setki podpisów, domagając się zwołania Walnego Zgromadzenia. Głównym celem – odwołanie poszczególnych członków rady i wybór nowej rady. Zdecydowali o tym tym bardziej, że Sąd Rejonowy w Gdańsku wydał nieprawomocne postanowienie o wykreśleniu z Krajowego Rejestru Sądowego wszystkich członków rady. Ale rada uważa się za prawnie istniejącą i cywilną odwagę złożenia rezygnacji miały tylko trzy osoby.
Spółdzielnia robiła wszystko, żeby Walne odbyło się poza Moreną. Miało się odbyć w siedzibie Międzynarodowych Targów Gdańskich. Na to nie było zgody mieszkańców. Ostatecznie Walne odbyło się na Morenie 7 lutego, a mieszkańcy mogli się o nim dowiedzieć z biuletynu zredagowanego i wydanego przez spółdzielnię, że „prowodyrzy zwołania Walnego Zgromadzenia powołują się na rzekomy wyrok sądu, który miał niby orzec nieważność wyboru Rady Nadzorczej w marcu 2013 roku, czyli niespełna 2 lata temu”. No i żeby wszystko było jasne w biuletynie podkreślono – „nie znane są jakiekolwiek powody merytoryczne, dla których należałoby odwołać któregokolwiek z członków Rady Nadzorczej. Analizując fakty – w ostatnim półroczu rada pracowała tak intensywnie, jak nigdy wcześniej”. Czyż to nie jest wspaniała wiadomość dla Moreny?
Walne otworzył Jan Wożniak informując, że zgromadzenie obsługuje „kancelaria BGST pan mecenas Szymon Gajda, pan mecenas Bartosz Jarząbski, pani mecenas Marta Czarnecka. Ponadto Walne obsługuje również pan mecenas Zbigniew Leśniewski, który był w przeszłości prokuratorem, później sędzią Sądu Rejonowego i Okręgowego. A w chwili obecnej prowadzi własną kancelarię jako radca prawny. Przewodniczący stwierdził, „chcemy aby pan mecenas, jako były sędzia i prokurator, służył pomocą“. Na przewodniczącego zebrania został wybrany Ryszard Musiał, sekretarzem została Daniela Szynszecka.
Kolejnym punktem obrad było ustalenie i przyjęcie porządku obrad, w tym miejscu zaczęły się schody. Leszek Kwapisz zgłosił zastrzeżenia do porządku obrad i prosił o zaprotokołowanie „że zebranie jest źle przygotowane przez zarząd. Stwierdził, że w materiałach na Walne nie zostały zamieszczone uchwały zgłoszone przez członków, żądających na podstawie prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego z dnia 24 października 2014 r. zwołania zebrania”. Przewodniczący rady Jan Wożniak zaczął udowadniać, że rada została prawomocnie wybrana i jest wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego. Na to wystąpienie wiceprezesi spółdzielni Aleksander Nowaczek i Henryk Talaśka poinformowali, że zarząd pozwał do sądu wszystkich członków Rady Nadzorczej o to, czy są członkami rady. Takie dywagacje nic nie wyjaśniły a jeszcze bardziej zniecierpliwiły członków zbędną polemiką. Z zachowania Zarządu, członków Rady Nadzorczej i ich wypowiedzi wynikało, że nie są zainteresowani prawnym uporządkowaniem spraw w spółdzielni.
Po wielkich przepychankach ustalono porządek obrad. Członkowie zostali poinformowani, że wydano 359 mandatów do głosowania. W większości za chaos i zbędne przepychanki, przedłużanie odpowiada przewodniczący zebrania, który nie panował nad porządkiem obrad, zezwalał na zbędną dyskusję, nie przestrzegał regulaminu obrad walnego. Dopuszczał do głosu osoby, mimo formalnego wniosku o zakończenie dyskusji, widać było brak determinacji w jego działaniu na rzecz sprawnego przebiegu obrad. Zamieszanie na sali obrad wprowadzali także prawnicy wynajęci przez zarząd do obsługi (za stołem siedziało nawet 6 prawników).
Stanowiska prawne prezentowane przez zarekomendowanego jako byłego prokuratora, sędziego Sądu Rejonowego i Okręgowego Zbigniewa Leśniewskiego nie znajdowały pisemnego uzasadnienia. Polemika z prawnikami dotyczyła sposobu głosowań, członkowie wnioskowali o głosowania zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Infrastruktury rozesłanymi 14 maja 2014 roku do wszystkich Związków Rewizyjnych i Krajowej Rady Spółdzielczej. Przeciwnego zdania był mec. Leśniewski, który twierdził, że głosy oddane należy liczyć w stosunku do liczby wydanych mandatów, a nie osób biorących bezpośrednio udział w głosowaniu. Padały daty ustaw w których miało to być określone począwszy od 2007 do 2014 roku. W końcu brak komputera i zasięgu Internetu uniemożliwił sprawdzenie wywodów prawników. To przedłużało czas posiedzenia i zdaniem członków spółdzielni – obnażało brak znajomości prawa spółdzielczego i ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
W kolejnym punkcie obrad przedstawiciel rady – przewodniczący Jan Woźniak zamiast zreferować działalność rady za okres 7 miesięcy wystąpił z oskarżeniami. Zapadła żenująca cisza, gdy usłyszano co było czytane m.in. osobiste wycieczki do osób, które aktywnie interesują się działalnością spółdzielni – wg tego pana to niedozwolone dla członków, bo przeszkadzają radzie. Mówił, że „prowodyrzy” (cytat) „powołują się na rzekomy wyrok sądu, który miał niby orzec nieważność wyboru RN” (to jest powód merytoryczny do zwołania zebrania.) Dopiero to ruszyło zarząd i radnych by kancelarie prawne wystąpiły do sądu o rozpatrzenie sprawy. Wynik tego ponoć ma być w czerwcu b.r. Do tej pory wyrok wydany przez sąd w ocenie radnych i zarządu ich nie obowiązuje.
– Ten pan wyraził stwierdzenie, że rada prawnie istnieje – mówi obecna na Walnym mieszkanka Moreny. – Jan Wożniak przedstawiając swoje „opowieści” i wycieczki osobiste do niewygodnych sobie osób (w tym członków rady oraz niektórych członków spółdzielni) posługiwał się określeniami „MY” i „ ONI” wykazując butę i arogancję. Styl, sposób prezentacji i zachowania tego pana odbiegał daleko od kultury osobistej, był napastliwy.
Gdy doszło do głosowania powstał na sali niesłychany bałagan. Przygotowane do głosowania przez zarząd karteczki miały zniechęcić do udziału w głosowaniu. Rozdawanie kart do głosowania wyglądało tak, że roznoszący błądzili po sali (nie rozdawali rzędami) – widać, że nie ustalili w jakim porządku będą to robić. Sam sposób głosowania wprowadzony przez zarząd spowodował, że do urn trzeba by było podejść 23 razy przy obecności ok. 350 osób – to wielogodzinna strata czasu. Dobrze, że ktoś zaproponował bardziej sprawny sposób głosowania na listę.
Z sali padła prośba do członków rady, aby złożyli dymisję i ułatwili prawidłowy wybór rady. Z tej propozycji skorzystały trzy osoby: Mirosława Grzybowska, Ryszard Musiał i Daniela Szynszecka. Należy stwierdzić, że po zawirowaniach mamy trzech członków wybranych uchwałą a pozostali twierdzą, że są członkami bo ich nie odwołano. Wybrani do rady: Daniela Szynszecka , Tomasz Czarnecki i Ewa Hiberny-Nowicka. Obrady nad jednym tematem rady trwały 13 godzin ale nie przyniosły oczekiwanego efektu w dalszym ciągu nie ma całej rady wybranej uchwałą.
(t)