Na Chełmie fetor nie do zniesienia!

szadółki

szadółki
Nie da się dalej żyć – grzmią mieszkańcy Chełmu na fetor z Szadółek Fot. t
Jeszcze przez dwa miesiące odór z wysypiska w Szadółkach będzie intensywny, póżniej ma już być lepiej – zapewniają władze Zakładu Utylizacyjnego i miasta Gdańska. Na Chełmie mieszkańcy nie mogą otwierać okien, bo potworny fetor aż szczypie w oczy, a dzieci zaczęły wymiotować.
Winowajcy zapowiadają szereg inwestycji, które zmniejszą dotychczasowe uciążliwości. I przepraszają za nie mieszkańców Gdańska.
Kiedy Szadółki przestaną tak intensywnie śmierdzieć? Wojciech Głuszczak, prezes zarzadu Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku mówi, że źródłem trwającego od kilku tygodni odoru jest zawilgocenie placu dojrzewania kompostu podczas lipcowej powodzi.
– Jeśli warunki atmosferyczne nas nie zaskoczą, to najpóźniej za 60 dni uciążliwości powinny być znacznie mniej odczuwalne. Tyle czasu potrzebujemy na przerobienie przemoczonych odpadów biodegradowalnych.
Odór z Szadółek – znacznie bardziej odczuwalny na większym obszarze Gdańska po lipcowej powodzi, kiedy w niektórych miejscach spadło 120 mm wody na godzinę – jest jednak problemem towarzyszącym mieszkańcom dzielnic mieszczących się w pobliżu Szadółek od lat i to oni domagają się od władz ZU i miasta rozwiązania tego problemu.
– Nie dzielmy problemów odorowych na czas sprzed i po powodzi w lipcu 2016 roku – mówi Jarosław Paczos, prezes Stowarzyszenia Sąsiadów Zakładu Utylizacyjnego Gdańsk Szadółki. – O problemach związanych z placem dojrzewania kompostu mówiliśmy już cztery lata temu, od dwóch lat rozmawiamy o zadaszeniu placu. Są obietnice, ale potrzebne są inwestycje, które długofalowo rozwiążą ten problem.
– Źródeł problemu jest kilka – tłumaczy prezes Głuszczak. – Część z nich mamy pod kontrolą, z dwoma musimy się zmierzyć. Kontrolujemy problem gazu emitowanego ze składowiska: dzięki modernizacji i 300 studniom odgazowujacych jest lepiej. Radzimy sobie z uciążliwym powietrzem z hali kompostowni i zbiornikami na odcieki z placu dojrzewania oraz ze składowiska. Problemem do rozwiązania pozostaje plac dojrzewania kompostu znajdujący się na otwartej przestrzeni i wyładunki – przerzucanie odpadów organicznych.
Na razie przepraszają. Plac dojrzewania kompostu przestanie być uciążliwy dla mieszkańców Gdańska w trzecim kwartale 2018 roku, bo spółka rozpoczyna inwestycje, które mają zredukować smród z Szadółek.
Plany Zakładu Utylizacyjnego: 2017 rok – likwidacja placu dojrzewania kompostu, 2018 rok – budowa nowej hermetycznej kompostowni (w miejscu placu dojrzewania), 2019 rok – kolejna rozbudowa systemu odgazowania składowiska, 2020 rok – budowa spalarni odpadów i 2021 rok – rozbudowa podczyszczalni odcieków.
– Zakład Utylizacyjny przeprasza wszystkich mieszkańców odczuwających uciążliwości wysypiska – mówi Maciej Jakubek zastępca dyrektora ds. technicznych w Zakładzie Utylizacyjnym. – Zapewniamy, że likwidacja uciążliwego placu dojrzewania kompostu poprawi ich sytuację. Już opróżniamy plac, przekazując 100 ton dziennie odpadów na zewnątrz, do innych zakładów. W połowie przyszłego roku powinien być pusty i stać się miejscem budowy. Dzięki nowej kompostowni nie będziemy zależni od warunków atmosferycznych: wiatru, ulewy, mrozów. Inwestycja pozwoli nam również neutralizować uciążliwe powietrze. Jej koszt to 25 mln zł.
Maciej Jakubek zapewnia też, że choć wysypisko śmierdzi, z badań przeprowadzonych przez Gdański Uniwersytet Medyczny i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wynika, że nie oddziaływuje negatywnie na zdrowie mieszkańców Gdańska.
– Trafiają do nas informacje od mieszkańców, że odczuwają skutki sąsiedztwa wysypiska – ripostuje Jarosław Paczos. – Skarżą się na bóle głowy, złe samopoczucie, mówią o mdłościach i wymiotach u dzieci. Nie znam wyników badań, z których wynika że wysypisko nie szkodzi, ale już samo życie w odorze jest wystarczająco uciążliwe.
– Jestem sąsiadem Szadółek, znam uciążliwości z tym związane – przyznaje Andrzej Bojanowski zastępca prezydenta Gdańska ds polityki gospodarczej. – Kiedy powstawał otwarty plac dojrzewania kompostu, takie były technologie i tak działały. To był błąd, ale wtedy nie mieliśmy innych możliwości. Tak samo jak nie braliśmy pod uwagę róży wiatrów i posadowienia zakładu w miejscu, gdzie są niekorzystane warunki pogodowe. Teraz modernizujemy co można, a wszystkie działania „antyodorowe” przygotowywane i wdrażane są po konsultacjach i akceptacji Rady Interesariuszy Zakładu, w tym przedstawicieli mieszkańców.
Wysypisko śmieci w Szadółkach istnieje od 1973 roku – szacuje się, że do dzisiaj trafiło tam około 10 mln ton odpadów. W najbliższych latach na terenie zakładu planowana jest budowa spalarni odpadów (zakończenie planowane jest na rok 2020). Połowa potrzebnych środków pochodziłaby z Unii Europejskiej, resztę ma dołożyć miasto. Docelowo nowoczesna spalarnia, obsługująca przede wszystkim Gdańsk, będzie mogła przetwarzać do 160 tysięcy ton odpadów rocznie.
(g)