Spółdzielnia wymieni dźwigi
Doświadczenia, jakie zbierzemy przy wymianie pierwszych wind wykorzystane będą, planując modernizacje pozostałych – mówił wiceprezes Marek Majchrzak. (t)
Spółdzielnia Mieszkaniowa Chełm chce ruszyć z wymianą dźwigów osobowych w budynkach mieszkalnych. Ogłosiła przetarg na to zadanie z terminem realizacji do 30 listopada tego roku.
Chełm czeka konieczność wymiany ponad 30 starych, bo ponad 20-letnich wind w wieżowcach. Zgodnie z dyrektywami unijnymi, wszystkie wysłużone dźwigi, muszą zostać wymienione na nowe. Chełm już myśli o znalezieniu jak najkorzystniejszych rozwiązań. Pilotażowo już ponad rok temu przystąpił do wymiany dwóch pierwszych wind.
Od strony formalnej spółdzielnia ma fundusz remontowy podzielony na dwie części. Część na remonty bieżące, część na docieplenia i wymianę dźwigów. Ale to teoria, bo praktyka wówczas była taka, jak mówił nam Leszek Majewski, prezes zarządu spółdzielni, że za wszelką cenę spółdzielnia zmierzała ku końcowi procesu dociepleń domów. Dopiero po tym zadaniu, zapewniał prezes, aż 60 procent tego funduszu będzie można przeznaczać na wymianę dźwigów osobowych.
Majewski do sprawy podchodził poważnie i z dużą dozą ostrożności. Wie bowiem, że o ile jeszcze prawo wprost nie nakazuje wymiany wind, o tyle powszechnie wiadomo, że dyrektywa Unii Europejskiej jest w tej mierze powszechnie znana i wdrożenie tego zadania w życie jest tylko kwestią czasu.
– W całości jedna winda to koszt około 200 tys. zł – mówił prezes Majewski. – W mojej opinii musimy znaleźć narzędzia finansowe łączące się z sobą. Wszystko po to, aby jak najmniej odbijało się to na portfelach samych mieszkańców. Przeszkodą, paradoksalnie, jest sam system udzielania zamówień spółdzielni. Bo jeżeli chcemy to zrobić w ramach jakiegoś programu z sensownymi narzędziami finansowania, to trudno zrobić zwykły przetarg nieograniczony… Być może dostawca będzie chciał położyć na stół kredyt kupiecki, czy załatwić kredyt zewnętrzny na swoje produkty, mając wynegocjowane ze swoim bankiem korzystne dla kontrahentów warunki… Wszystkie te elementy będą tu mogły mieć zastosowanie.
Czy w kosztach wymiany dźwigów powinni partycypować sami mieszkańcy? Majewski mówi otwarcie, że nie ma co się czarować, w jakiejś mierze będzie to nieuniknione.
– To jest rodzaj takiej modernizacji czy inwestycji, który dotyczy kilkunastu budynków, a nie wszystkich domów, gdzie wind nie ma – tłumaczył prezes. – Ale będziemy starać się zrobić to z jak najmniej „bolesnym” doświadczeniem.
Eksploatowane obecnie windy są systematycznie konserwowane, podlegają okresowym badaniom przez Urząd Dozoru Technicznego i nie stwarzają zagrożenia, jednak z jednej strony utrzymywanie ich w pełnej sprawności zacznie pochłaniać coraz większe wydatki, z drugiej strony windy te są bardzo energochłonne oraz nie spełniają obecnie wymaganych norm. Już dobry rok temu przystąpiono do modernizacji pierwszych dwóch wind.
– Doświadczenia, jakie zbierzemy, wykorzystamy planując modernizacje pozostałych. – mówi wiceprezes Marek Majchrzak.
Modernizacja objęła wówczas montaż nowoczesnej, cichobieżnej wciągarki wraz z systemem sterującym. Nowa dwudrzwiowa kabina zaopatrzona została w system bezpośredniej łączności z konserwatorem. Na wypadek zaniku zasilania kabina automatycznie dojedzie do najbliższego przystanku. Dla swojego sprawnego działania nowy typ windy zużyje o połowę mniej energii elektrycznej. Modernizacja dźwigów została wykonywana zgodnie z zasadą oszczędności, bezpieczeństwa i komfortu. Wciągarka bezreduktorowa zapewnia oszczędność do 50 proc. energii elektrycznej. Oświetlenie LED zwiększa jasność w kabinie nie zwiększając poboru energii. System awaryjnego dojazdu do najbliższego przystanku. Podwójne drzwi w kabinie z kurtyną ochronną – wykrycie przeszkody automatycznie otwiera drzwi. Łączność wewnętrzna w kabinie – bezpośrednie połączenie z centrum serwisowym. Cicha praca dźwigu – pasy zamiast lin.
Zapewne zdobyte doświadczenia ze startu z pierwszymi windami przydadzą się obecnie, gdy wymieniane będą kolejne windy.
(g)
Chełm czeka konieczność wymiany ponad 30 starych, bo ponad 20-letnich wind w wieżowcach. Zgodnie z dyrektywami unijnymi, wszystkie wysłużone dźwigi, muszą zostać wymienione na nowe. Chełm już myśli o znalezieniu jak najkorzystniejszych rozwiązań. Pilotażowo już ponad rok temu przystąpił do wymiany dwóch pierwszych wind.
Od strony formalnej spółdzielnia ma fundusz remontowy podzielony na dwie części. Część na remonty bieżące, część na docieplenia i wymianę dźwigów. Ale to teoria, bo praktyka wówczas była taka, jak mówił nam Leszek Majewski, prezes zarządu spółdzielni, że za wszelką cenę spółdzielnia zmierzała ku końcowi procesu dociepleń domów. Dopiero po tym zadaniu, zapewniał prezes, aż 60 procent tego funduszu będzie można przeznaczać na wymianę dźwigów osobowych.
Majewski do sprawy podchodził poważnie i z dużą dozą ostrożności. Wie bowiem, że o ile jeszcze prawo wprost nie nakazuje wymiany wind, o tyle powszechnie wiadomo, że dyrektywa Unii Europejskiej jest w tej mierze powszechnie znana i wdrożenie tego zadania w życie jest tylko kwestią czasu.
– W całości jedna winda to koszt około 200 tys. zł – mówił prezes Majewski. – W mojej opinii musimy znaleźć narzędzia finansowe łączące się z sobą. Wszystko po to, aby jak najmniej odbijało się to na portfelach samych mieszkańców. Przeszkodą, paradoksalnie, jest sam system udzielania zamówień spółdzielni. Bo jeżeli chcemy to zrobić w ramach jakiegoś programu z sensownymi narzędziami finansowania, to trudno zrobić zwykły przetarg nieograniczony… Być może dostawca będzie chciał położyć na stół kredyt kupiecki, czy załatwić kredyt zewnętrzny na swoje produkty, mając wynegocjowane ze swoim bankiem korzystne dla kontrahentów warunki… Wszystkie te elementy będą tu mogły mieć zastosowanie.
Czy w kosztach wymiany dźwigów powinni partycypować sami mieszkańcy? Majewski mówi otwarcie, że nie ma co się czarować, w jakiejś mierze będzie to nieuniknione.
– To jest rodzaj takiej modernizacji czy inwestycji, który dotyczy kilkunastu budynków, a nie wszystkich domów, gdzie wind nie ma – tłumaczył prezes. – Ale będziemy starać się zrobić to z jak najmniej „bolesnym” doświadczeniem.
Eksploatowane obecnie windy są systematycznie konserwowane, podlegają okresowym badaniom przez Urząd Dozoru Technicznego i nie stwarzają zagrożenia, jednak z jednej strony utrzymywanie ich w pełnej sprawności zacznie pochłaniać coraz większe wydatki, z drugiej strony windy te są bardzo energochłonne oraz nie spełniają obecnie wymaganych norm. Już dobry rok temu przystąpiono do modernizacji pierwszych dwóch wind.
– Doświadczenia, jakie zbierzemy, wykorzystamy planując modernizacje pozostałych. – mówi wiceprezes Marek Majchrzak.
Modernizacja objęła wówczas montaż nowoczesnej, cichobieżnej wciągarki wraz z systemem sterującym. Nowa dwudrzwiowa kabina zaopatrzona została w system bezpośredniej łączności z konserwatorem. Na wypadek zaniku zasilania kabina automatycznie dojedzie do najbliższego przystanku. Dla swojego sprawnego działania nowy typ windy zużyje o połowę mniej energii elektrycznej. Modernizacja dźwigów została wykonywana zgodnie z zasadą oszczędności, bezpieczeństwa i komfortu. Wciągarka bezreduktorowa zapewnia oszczędność do 50 proc. energii elektrycznej. Oświetlenie LED zwiększa jasność w kabinie nie zwiększając poboru energii. System awaryjnego dojazdu do najbliższego przystanku. Podwójne drzwi w kabinie z kurtyną ochronną – wykrycie przeszkody automatycznie otwiera drzwi. Łączność wewnętrzna w kabinie – bezpośrednie połączenie z centrum serwisowym. Cicha praca dźwigu – pasy zamiast lin.
Zapewne zdobyte doświadczenia ze startu z pierwszymi windami przydadzą się obecnie, gdy wymieniane będą kolejne windy.
(g)